Macierzyństwo (czy szerzej rodzicielstwo) – jedna z najważniejszych życiowych ról. Kalejdoskop uczuć mu towarzyszący jest trudny do opisania i zrozumienia, niekiedy dla samych rodziców. Bo tak jak wszystko w życiu, ma swoje blaski i cienie. I to jest OK!
Macierzyństwo (czy szerzej rodzicielstwo) jest w mojej ocenie jedną z najważniejszych życiowych ról. Łączy w sobie zarówno piękne momenty, jak i te testujące wytrzymałość do granic możliwości. Dobrze więc WEDŁUG MNIE byłoby pokazywać i jego blaski, i cienie. Tymczasem odnoszę wrażenie, że jeszcze do niedawna mówienie o negatywach było traktowane jako swoiste tabu… I dopiero rozwój mediów społecznościowych i Internetu jako takiego zmienił ten stan rzeczy. Z drugiej strony warto również zmienić podejście jeśli chodzi o odbiór komunikatów. Tych prawdziwych, ukazujących bez ściemy jak wygląda codzienność wielu rodzin. Z pozycji wywracania oczami i oburzenia, że „jak to tak?! Chcieli mieć dzieci, a teraz narzekają…” do przynajmniej milczącego zrozumienia. Nie wspominając już o braku umniejszania znaczenia pracy i wysiłku rodzicielskiego, jakich każdego dnia podejmuje się wiele matek i ojców.
Rodzicielstwo zaskakuje
Czy jest coś, co mnie samą zaskoczyło jako matkę (rodzica)? Przede wszystkim moc uczucia do drugiego człowieka. Uczucia takiego pierwotnego, ze środka, z bebechów. Bo to jest na tyle silne doznanie, że wytłumaczenie go osobom postronnym wydaje się niemożliwością. Tym bardziej jeśli sama miałam trudności, by to pojąć. Dość szybko bowiem przeszłam drogę z poziomu kogoś, kto nie czuł instynktu macierzyńskiego, komu wydawało się, że nie jest jeszcze na nie gotowy do poziomu mamy-lwicy. Ze stanowiska, że dzieci może i chciałabym mieć, gdzieś tam w bliżej niesprecyzowanej przyszłości. Po postawę, w której negatywne komentarze skierowane pod adresem starszej córki traktowałam jako osobisty afront i jawną niesprawiedliwość. Oraz postawę jakże charakterystyczną dla rodziców pierworodnych dzieci, czyli ja najlepiej potrafię się nim zająć… Przy młodszej córce siła uczucia pozostała, ale nabrałam mądrości i doświadczenia. Czyli korzystam zarówno z wartościowych rad, jak i pomocy oferowanej z zewnątrz.
Zaskoczyła mnie również mieszanina uczuć, jaka przyszła wraz z miłością, a na którą nie było do niedawna miejsca w przestrzeni publicznej, o czym pisałam już na początku. Strachu, kiedy dziecko zaczyna chorować tak, że nawet lekarze rozkładają ręce, a do sali przychodzi szpitalny personel z innych oddziałów, bo takiego przypadku dawno nie mieli. Frustracji, gdy trzeba po raz enty danego dnia powtórzyć prośbę o posprzątanie zabawek. I tak codziennie. Zniechęcenia, pojawiającego się w wyniku nieustannych kłótni. Zaraz po tym, jak wydawałoby się jasno wytłumaczyło się, jak ważna jest bliskość oraz empatyczne podejście wobec siebie. Zmęczenia, bo noc upływa pod znakiem poszukiwań zaginionej skarpetki czy przytulanki albo poprawiania przekrzywionej pościeli. I wstydu wreszcie, kiedy dzień nie zakończył się najlepiej i nawet pomimo przeproszenia dziecka za nieodpowiednią reakcję, dopadają wyrzuty sumienia. A w głowie pojawiają się myśli, że można było inaczej, lepiej.
Rodzicielstwo bez owijania w bawełnę
W rozmowach z osobami pracującymi, które narzekają na szefa czy nadmiar obowiązków łatwiej wykazać się empatią, prawda? Kiwanie głową ze zrozumieniem czy wspólna pracownicza rozmowa, rozładowująca zaistniałe napięcie. To swoją drogą potrafi działać cuda. Może nawet doradzenie zmiany pracy i poszukanie czegoś, co bardziej odpowiadałoby oczekiwaniom. Bo w końcu nie samą pracą człowiek żyje. Wszystko to wydaje się być normalnymi reakcjami. Dlatego tym bardziej trudno jest mi zrozumieć, dlaczego matki i ojcowie przyznający się do tego, że czasem psychicznie nie dają rady, że pewne rzeczy związane z rodzicielstwem ich przerastają, są z automatu stygmatyzowani. Określani mianem wyrodnych, bo przecież miłość dziecka wszystko wynagrodzi…
Otóż WEDŁUG MNIE dzięki tej miłości rodzice faktycznie są w stanie funkcjonować w skrajnych okolicznościach przyrody. W pakiecie z chronicznym niedospaniem, brakiem samotności w toalecie oraz swoimi potrzebami ustawionymi w kolejce na lepsze czasy. Matka natura mądrze to przemyślała, aby wyposażać rodziców w odpowiednie instynkta. W przeciwnym razie daleko byśmy nie zaszli jako ludzkość… Oczywistym jest fakt, że dla większości rodziców dzieci są najcenniejszym skarbem, o który należy dbać i troszczyć się. Równie oczywistym jest, że ta dbałość i troska pochłaniają różnorodne zasoby, z czasem i energią na czele. Stąd też tym bardziej nie powinno się odmawiać rodzicom prawa do ukazywania rzeczywistości z dzieckiem / dziećmi takiej, jaką ona faktycznie jest. Bez patrzenia przez różowe okulary czy owijania w bawełnę. A bywa różnie, jak ze wszystkim w życiu. Tylko tyle i aż tyle.
GARŚĆ FAKTÓW
Z inną perspektywą na rodzicielstwo, a także negatywnymi emocjami, jakie mogą mu niekiedy towarzyszyć możesz zapoznać się tu. Z artykułu dowiesz się chociażby tego, że średnio co dziesiąty Polak doświadcza silnego wypalenia rodzicielskiego. Jak bowiem twierdzi rozmówca, dr Konrad Piotrowski z Uniwersytetu SWPS, rodzicielstwo jest piękną rolą, ale niebywale trudną, a co za tym idzie nie każdy powinien ją pełnić.