Według mnie

serio

Kobieta kobiecie… może być siostrą, przyjaciółką, oparciem w trudnych chwilach – uchem do wysłuchania i ramieniem do wypłakania. A równolegle największe słodziaki siedzą na dwóch stołkach. Serio?! Ale tak naprawdę: serio?!

Pamiętam, że kiedy byłam mała, najlepsze zabawy były z chłopakami. Serio! Tak się złożyło, że bliżej mi zawsze było do kolekcjonowania siniaków, wspinania się na drzewa czy jeżdżenia na deskorolce. Zamiast lalkami się bawić, wolałam jak rasowy Indianin je oskalpowywać. A to po to, aby następnie ich włosy spalić nad świeczką, wydając przy tym dzikie okrzyki. Pamiątkę po tym wydarzeniu noszę swoją drogą do chwili obecnej, bo rozgrzane włosy lalki przykleiły mi się do palca… Również do tej pory perspektywa zakupów w galerii handlowej przyprawia mnie o ból głowy. Powiem więcej – najbardziej cenię sobie prawdę, czyli np. to ćwicz w odpowiedzi na stwierdzenie mam cellulit. A taka postawa WEDŁUG MNIE charakterystyczna jest bardziej dla męskiego grona. I chwała im za to!

Serio – kobiety mogą tworzyć wspaniałe relacje

Kobiety natomiast… Mogą oczywiście tworzyć między sobą wspaniałe relacje. Serio! Być dla siebie siostrami, przyjaciółkami. Nie musi to być równoznaczne z koniecznością codziennego kontaktu. Bo kiedy się spotkają, przerwa czasowa nie ma znaczenia, brak między nimi tematów tabu. Są dla siebie wsparciem w trudnych chwilach: uchem do wysłuchania czy ramieniem do wypłakania. Jak zachodzi potrzeba, to i barmanem do polewania różnej maści trunków, a co! Każdemu życzę takiej relacji. Choćby jednej, ale w 100% wartościowej. Sama posiadam takowe, więc doskonale wiem, o czym mówię. Mam i jestem za nie niezmiernie wdzięczna. Za każdym bowiem razem, kiedy dochodzi do spotkania zadziwia mnie wyjątkowość tych relacji, ta ponadczasowa moc porozumienia… Brzmi to nieco pompatycznie, przyznaję. Jednak jedna ze wspomnianych przeze mnie powyżej komityw trwa bez mała trzydzieści lat i ma się nad wyraz dobrze.

Kobieta kobiecie zawodowym wilkiem

Ale nie o tym ten wpis, niestety. Często bowiem kobieta kobiecie wilkiem… Sadzę, że nie będzie błędem jeśli założę, że zarówno Ty, jak i ja dostąpiliśmy zaszczytu kontaktu na gruncie zawodowym z taką cudowną personą. Taką, która wysłucha, wytłumaczy zawiłości powierzonych zadań, uraczy dobrym słowem. Albo jako szefowa zmotywuje odpowiednio do wykonywania obowiązków, sprawi, że wszystko od razu będzie się chciało wykonywać ku chwale firmy. Taaa… Swoją drogą nie przestanie mnie zadziwiać pewien fakt. Taki mianowicie, że nawet wydawałoby się zgrany zespół można w bardzo łatwy sposób rozłożyć na łopatki. Czegóż więcej potrzeba niż dwie ręce i głowa na karku. Ta kombinacja zapewni życzliwe donosy, nastawianie jednych przeciw drugim i podobnego typu zagrywki poniżej pasa. Przykre, lecz nad wyraz prawdziwe! Dowodzi tego chociażby badanie dotyczące relacji międzyludzkich w środowisku pracowniczym, przeprowadzone przez LiveCareer. Wynika z niego m.in. że co piąty badany woli pracować w męskim gronie, w tym kobiety o 13% częściej niż mężczyźni. Dodatkowo, 10% kobiet i 13% mężczyzn nie chciałoby mieć szefowej.

To jeśli chodzi o badania. A co podpowiada życie? Swoje doświadczenia przedstawiłam w poprzednim akapicie. Sytuacje zebrane w całość, mające miejsce na przestrzeni wszystkich lat mojej pracy na etacie. Sytuacje, które w porównaniu z zasłyszanymi opowieściami bliższych lub dalszych znajomych były jedynie niewinnymi zagrywkami. Bo znam chociażby i takie historie, w których kobieta została poproszona o możliwie późne pójście na zwolnienie lekarskie z powodu trudnej ciąży. Były obietnice wsparcia, piękne słowa, które nijak się miały do idących za nimi czynów. Które to z kolei finalnie doprowadziły do poronienia na skutek nadmiernego stresu. Znam też i takie historie, w których kierownicze stanowisko zostało obsadzone osobą o niewystarczających kompetencjach, która od swojego zespołu wymagała pełnego profesjonalizmu. A często kończyło się to koniecznością tłumaczenia jej podstawowych zagadnień, ściśle powiązanych z piastowaną funkcją.

Podwórkowe „serio?!”

Życie prywatne również przebogate jest w momenty, kiedy jedyne, co się WEDŁUG MNIE ciśnie na usta to… serio?! Wystarczy wziąć pod uwagę chociażby świeżo upieczone mamy. Te niewybredne i nieprzemyślane komentarze na podwórku czy na forach, poddające w wątpliwość czyjeś metody wychowawcze. Tak jakby posiadanie własnego dziecka i przeczytanie jednego poradnika było równoznaczne z byciem ekspertem w odniesieniu do pozostałych dzieci. Co gorsza, wspomniane uwagi czy komentarze zwykle rzucane są właśnie wtedy, kiedy ostatnią rzeczą, jaka jest potrzebna, to Porady przez duże „P”… Oceniające spojrzenia, które widzą tylko drobny wycinek rzeczywistości. Bo przecież tak łatwo wydać osąd, nawet jeśli nie do końca jest się zaznajomionym z całokształtem sytuacji. Tak łatwo rzucić moim „ulubionym” a moje dziecko, to… W końcu każde dziecko rozwija się w taki sam sposób oraz dokładnie w tym samym momencie przechodzi kolejne skoki rozwojowe. W rzeczywistości najmłodsi w ogóle niczym się od siebie nie różnią, prawda?

Jeszcze trudniejszym w pogodzeniu się z nim jest brak jakiegokolwiek wsparcia okazywany przez kobiety będące dla siebie bliską albo, co gorsza, najbliższą rodziną. Tu WEDŁUG MNIE, cała sytuacja jest tym bardziej przykra. Kiedy zamiast stania za sobą murem, jest jedynie czekanie aż drugiej stronie powinie się noga, aż jej działania zakończą się niepowodzeniem. A wówczas na scenę triumfalnie wychodzi a nie mówiłam… Tak jakby nie był ważny wysiłek i trud włożony w działania, w samo próbowanie zrobienia czegoś po swojemu, na własnych zasadach. Jakby jedynie słuszna ścieżka postępowania wiodła szlakiem wydeptanym przez poprzednie pokolenia mam, cioć i babć. A ta, która zbacza z już wyznaczonej, zasługuje na ostracyzm bądź sugestywne spojrzenia rzucane przy rodzinnym stole.

A przecież można byłoby inaczej. Z pokrzepiającym spojrzeniem, większą dozą życzliwości i wzajemnego zrozumienia. Z otwartością na racje drugiej strony. Ze wsparciem zamiast działań z pozycji dobiję leżącego. Życzliwości wszystkim, bo tylko ona Nas uratuje!

GARŚĆ FAKTÓW

Dla chętnych – cały artykuł o przyczynach braku wsparcia pomiędzy kobietami na gruncie zawodowym. Jego autorka, dr Shawn Andrews, wskazuje na pięć głównych przyczyn takiego stanu rzeczy. Według niej wynika to m.in. z koniecznych do pokonania przeciwności w osiągnięciu obecnie zajmowanej pozycji. W efekcie czego kobiety na wyższych szczeblach kariery wychodzą z założenia ja wymyśliłam, jak dojść na szczyt, to ty też sobie sama radź.

Z kolei w tym miejscu zostawiam link do wspomnianego powyżej badania przeprowadzonego przez LiveCareer.

Ostatnie

randka z mężem koncert
być kobietą

RANDKA Z MĘŻEM – WARTOŚCIOWY CZAS WE DWOJE

Randka z mężem czy szerzej, drugą połówką wydaje się być czymś banalnie prostym. W końcu na początkowym etapie związek składa się jedynie z randek, co więc w tym trudnego? Wyzwania pojawiają się jednak w tak zwanym międzyczasie, kiedy wraz z relacją gromadzimy coraz większy bagaż.

kobiety nie chcą mieć dzieci - dlaczego?
być kobietą

DLACZEGO KOBIETY NIE CHCĄ MIEĆ DZIECI?

Kobiety nie chcą mieć dzieci… A to egoistki! Jeszcze pożałują, bo kto im poda szklankę wody na starość? Wielokrotnie miałam okazję czytać podobnego typu nienawistne komentarze. Szkoda tylko, że osoby, które z taką łatwością nimi szafują, nie przeznaczą równie dużo energii na poznanie przyczyn. A tych może być sporo.