Według mnie

PRACUJ MATKO, PRACUJ! CZ. I

presja

Presja społeczna vs podejście kobiety, czy szerzej obojga rodziców do pytania: wracać do pracy czy nie wracać? Z doświadczenia wiem, że wówczas dochodzi do swoistego starcia… Cóż począć w sytuacji, kiedy jest możliwość wyboru?!

Kwestia powrotu matki do pracy po urlopie macierzyńskim jest złożonym tematem. Zdecydowanie zbyt złożonym WEDŁUG MNIE jak na jeden wpis. Stąd też decyzja o przyjrzeniu się mu z różnych stron, w dwóch częściach. W pierwszej – kiedy zapada decyzja o pozostaniu w domu. Decyzja, przy której dochodzą do głosu dwie przeciwstawne siły: presja otoczenia oraz podejście rodziców w omawianej materii. W drugiej części zaś – kiedy jest wola powrotu, ale okoliczności przyrody są dalekie od porządanych. Pomijam celowo sytuację, kiedy powrót do pracy jest decyzją wspólną, świadomą, kiedy kobieta ma gdzie wracać i tego faktycznie chce. Czy to aby realizować się zawodowo, czy to aby podreperować domowy budżet.

Presja społeczna na mojej macierzyńskiej drodze

Doskonale pamiętam, jak po urlopie macierzyńskim po urodzeniem pierwszej córki wracałam do pracy. Wachlarz emocji towarzyszący temu wydarzeniu jest trudny do opisania w paru słowach. Z jednej strony miałam bowiem poczucie, że córka jest jeszcze mała i mnie potrzebuje. A że w tamtym okresie męża regularnie nie było w domu z uwagi na wykonywany zawód, często byłyśmy zdane same na siebie, przez co i nasza więź była silna. Z drugiej strony jednak wydawało mi się, że tak właśnie powinno być. Przecież wokół siebie widziałam inne matki, które godziły życie zawodowe z prywatnym. Żonglowały życiową logistyką iście po mistrzowsku. Co najmniej tak, jakby połowę życia spędziły na praktykach w cyrku. Mając takie przykłady naokoło, również i ja chciałam pokazać, że dam radę. Uległam więc presji społecznej, z którą wiele kobiet musi się codziennie mierzyć, a która jest ogromna. 

Presja otoczenia a obopólne decyzje partnerów

Najpierw, na pewnym etapie życia kobiety będącej w związku, wszystkich wokół zaczyna interesować fakt, kiedy zdecydują się wraz z partnerem na posiadanie dziecka (o czym pisałam już w innym wpisie). Bo że zamierzają, nie podlega jakiejkolwiek dyskusji. A zaraz potem, kiedy zamierza wracać do pracy. Bo to, że zamierza jest traktowane jako kolejny oczywisty fakt… Nie wnikając zupełnie w kwestię pomocy ze strony państwa (o czym będzie osobny wpis), większość wydaje się nie rozumieć, że może ona do pracy wcale wracać nie chce. Może zdecydowali wspólnie jako rodzice, że dadzą radę, aby to ojciec dziecka zarabiał na utrzymanie rodziny. Tym samym dając możliwość matce, skupienia się na wychowaniu małego człowieka. Tak było u nas, kiedy urodziła się młodsza córka. Wspólnie z mężem doszliśmy do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem będzie sytuacja, w której zostanę w domu. Zwłaszcza mając w pamięci doświadczenia z udziałem jej starszej siostry. Całe szczęście mieliśmy taką możliwość!

„Przegrała życie” – parę słów o krzywdzącym podejściu

Pochylając się nad kwestią matki pozostającej w domu, koniecznym jest WEDŁUG MNIE zwrócenie uwagi na jedno, bardzo krzywdzące podejście. Mowa mianowicie o traktowaniu jej jako takiej, która przegrała życie i marnuje swój potencjał.

Tak jakby oddanie całej siebie wychowaniu dziecka nie stanowiło wyzwania. Wyzwania, które mogłoby równać się podpisaniu ważnej umowy czy dostarczeniu na czas raportu. Nikt tu co prawda nie poklepie jej po plecach za produkt finalny w postaci mądrego i empatycznego młodego człowieka… No chyba, że razem z partnerem poklepią się wzajemnie, gratulując sobie tym samym dobrze wykonanej roboty.

Marnuje drzemiący w niej potencjał, rozleniwiła się… Tak jakby siedzenie w domu było synonimem lenistwa, choć nie ma to nic wspólnego z siedzeniem sensu stricto. Być może faktycznie nie rozwija się w tematach związanych bezpośrednio z wykonywanym wcześniej zawodem… Ale za to do perfekcji opanowała rozróżnianie różnych rodzajów płaczu i kaszlu, o katarze nie wspominając. Kwestie dietetyki nie stanowią dla niej tajemnic. A multitasking to jej drugie imię. Wszystko to z pozycji osoby siedzącej całymi dniami na kanapie? Nie sądzę…

Wreszcie, tak jakby decyzja o pozostaniu w domu z dzieckiem była jednocześnie decyzją o zaprzestaniu samorozwoju. Jakby wykonując mało wymagające intelektualnie obowiązki domowe, nie można było jednocześnie słuchać audiobooków czy podcastów. Jakby postęp technologiczny nie podsuwał nowoczesnych rozwiązań na zdobywanie wiedzy. Czy finalnie, tak jakby pozostanie w domu było równoznaczne z przejściem na życiową ciemną stronę mocy. I kierowaniem się od tego momentu jedynie roszczeniami wobec otaczającego świata… Ech! Niech moc będzie z Wami!

GARŚĆ FAKTÓW

Dodatkowe spojrzenie na matki, które podjęły decyzję o pozostaniu w domu znajdziecie tu i tutaj. Jeżeli temat jest Ci obcy, zaznajomisz się z rzeczywistością rodzica będącego całym światem dla małych ludzi. A jeśli, podobnie jak ja, masz małych ludzi na stanie, pozostanie Ci tylko przybić z autorami artykułów mentalną piątkę.

Ostatnie

randka z mężem koncert
być kobietą

RANDKA Z MĘŻEM – WARTOŚCIOWY CZAS WE DWOJE

Randka z mężem czy szerzej, drugą połówką wydaje się być czymś banalnie prostym. W końcu na początkowym etapie związek składa się jedynie z randek, co więc w tym trudnego? Wyzwania pojawiają się jednak w tak zwanym międzyczasie, kiedy wraz z relacją gromadzimy coraz większy bagaż.

kobiety nie chcą mieć dzieci - dlaczego?
być kobietą

DLACZEGO KOBIETY NIE CHCĄ MIEĆ DZIECI?

Kobiety nie chcą mieć dzieci… A to egoistki! Jeszcze pożałują, bo kto im poda szklankę wody na starość? Wielokrotnie miałam okazję czytać podobnego typu nienawistne komentarze. Szkoda tylko, że osoby, które z taką łatwością nimi szafują, nie przeznaczą równie dużo energii na poznanie przyczyn. A tych może być sporo.