Przeżyć dobrze życie. Popełniać błędy, ale uczyć się na nich. Żyć w zgodzie ze sobą. W świecie, gdzie prawda i wartość są wzorem do naśladowania. To mi się marzy! Tak niewiele…
Brałam ostatnio udział w szkoleniu, w trakcie którego przeprowadzono pewne ćwiczenie. Polegało ono na wyobrażeniu sobie swoich 80tych urodzin oraz życzeń składanych nam przez najbliższych. Za co nam dziękują, jakie wartości im przekazaliśmy. W jaki sposób ich życie stało się lepsze, dzięki naszej w nim obecności. Ćwiczenie samo w sobie było trudne i wzruszające jednocześnie. Doprowadziło mnie do łez, nie powiem. Tym niemniej skłoniło mnie również do pewnych przemyśleń. Do zastanowienia się nad tym, co mi się marzy…
Marzy mi się – dobre życie
Marzy mi się, abym wraz z kolejnymi zmarszczkami nabierała przekonania, że to są dobre zmarszczki. Podobnie jak przebarwienia na twarzy czy blizny na brzuchu, opowiadają pewną historię, dobrą historię. Że to jest dobre życie, pełne momentów lepszych, którymi potrafię się cieszyć oraz gorszych, za które nie katuję siebie w myślach non stop. Mam naprawdę szczerą nadzieję, że kiedyś do perfekcji opanuję umiejętność cieszenia się nawet z tych najdrobniejszych elementów. Małych puzzli, które składają się na zwykłą z pozoru codzienność. Póki co wypracowuję w sobie ten swoisty rodzaj uważności, chociaż pęd życia zdecydowanie nie jest w tym przypadku sprzymierzeńcem.
Marzy mi się przeświadczenie graniczące z pewnością, że swoją postawą pokazuję córkom, iż nawet wiodąc dobre życie, nie sztuką jest nie popełniać błędów. To jest WEDŁUG MNIE niemożliwe. Za to sztuką właśnie jest je popełniać i wyciągać z nich odpowiednie wnioski. Traktować je jako nieodłączny element, warunek konieczny na drodze do rozwoju. I jeszcze umieć za błędy przepraszać, jeśli przy okazji kogoś się zraniło lub zawiodło. Idealnie to podejście oddaje również poniższy cytat:
No więc jasne, że będziesz popełniał błędy. I będziesz się na nich uczył, żeby ich nie powtarzać. Kiedy narobisz bigosu, nie próbuj udawać, że wszystko w porządku. A przede wszystkim nie próbuj oszukiwać samego siebie i wmawiać sobie, że tak właśnie należało postąpić. Do pomyłki należy się przyznać, zwłaszcza przed samym sobą, a potem uczynić wszystko, by ją naprawić.
John Flanagan
Oraz – kroczenie własną ścieżką
Marzy mi się, abym w dniu swoich 80tych urodzin (albo innych z zacną cyfrą z przodu) obudziła się z przeświadczeniem rodem z piosenki „My way”, rozsławionej dzięki Frankowi Sinatrze. Że te lata przeżyłam zgodnie z wybraną przez siebie ścieżką, na swoich zasadach. Podobnie jak Sinatra we własnej osobie. Na początku jego drogi nikt nie wróżył mu oszałamiającej kariery. Wręcz przeciwnie – życzono mu niepowodzeń bądź poddawano w wątpliwość jego umiejętności wokalne. On jednak niezachwianie wierzył w siebie i swoje możliwości. Efekt finalny znasz i Ty, i ja.
Oczywistym dla mnie jest fakt, że taka droga nie jest dla każdego. Wymaga poświęceń, nieprzespanych nocy, zagryzania zębów na kąśliwe uwagi i kwitowania uśmiechem mądrości domorosłych ekspertów od spraw wszelakich. Los nie zawsze śle pod nogi płatki róż… Ale głęboko wierzę, że koniec końców dojdę do wniosku, iż było warto. W końcu:
Jeśli jesteś wierny samemu sobie tym, co robisz, dzieją się fascynujące rzeczy.
Deborah Norville
Wreszcie marzy mi się – pochwała wartości
Marzy mi się, aby przestano powszechnie akceptować hipokryzję i bylejakość. Naprawdę nic tak nie podnosi mi ciśnienia jak hipokryzja właśnie. Autentycznie podejrzewam u siebie mentalną alergię na nią. Z mojej perspektywy byłoby więc cudownie, gdyby tego, co niesie ze sobą niekłamaną wartość nie spychano na drugi lub kolejny plan, bo się nie klika. Albo nie wpasowuje w najnowsze trendy… Aby wreszcie osób, które są ambitne, kierując się w swoich działaniach poniższym cytatem:
Stawiaj sobie wysoko poprzeczkę. Pracuj sumiennie każdego dnia, by osiągnąć wyznaczone cele.
Alan Abrahamson
nie traktowano jako tych, którym się w d… głowach poprzewracało. Jako tych, które wydziwiają bądź szukają dziury w całym. Bo WEDŁUG MNIE traktować je raczej należy jako wzór do naśladowania, żywą inspirację. Zwłaszcza w czasach, kiedy wielu podąża drogą na skróty, oczekując od razu efektów. Szukając magicznego remedium na wszelkiej maści problemy i troski. Chcąc na poczekaniu mieć odpowiedzi na wszystkie pytania, nie podejmując nawet minimum wysiłku w kierunku samodzielnej próby dojścia do pewnych wniosków.
Marzy mi się…
ZAMIAST GARŚCI FAKTÓW
Nie mogło być inaczej – przywołałam, a teraz wciąż chodzi mi po głowie. „My way„. To jest utwór, który wraca do mnie niczym bumerang. A im jestem starsza, tym bardziej dostrzegam głęboką mądrość, drzemiącą w każdym wersie.