Według mnie

UPŁYW CZASU DOJRZAŁYM OKIEM… KIEDY TO ZLECIAŁO?

upływ czasu

Czy to w sferze postrzegania swojej kobiecości, relacji pomiędzy dwojgiem bliskich sobie osób, nie mówiąc już o wychowywaniu dzieci, upływ czasu naznacza każdy z tych aspektów. Wprowadza zmiany, weryfikuje prawdziwość pewnych przekonań. A przede wszystkim przynosi wewnętrzny spokój.

Upływ czasu kobiecym okiem

Co pamiętam z młodzieńczych lat? Spośród wielu rzeczy także i przemożną chęć sprostania oczekiwaniom innych. Dążenie do nierealnych często standardów, zupełnie nie do osiągnięcia przeze mnie, mającą taki bagaż genetyczny jaki miałam. Co jeszcze? Ogromną potrzebę dopasowania się do reszty towarzystwa. Czy to poprzez odpowiednią długość włosów, czy to przez noszenie określonych ubrań, choćby nie wiem jak niekorzystnie na mnie leżały. Czy znalazłoby się jeszcze coś? Zdecydowanie – bardzo krytyczne spojrzenie na swoje odbicie. Tak jakbym wraz z ubytkiem kilogramów lub zmianą kształtu twarzy bądź koloru oczu mogła stać się najlepszą możliwą wersją siebie. Taką, którą będą w stanie polubić wszyscy. Ech…

Myślę więc, że nie zdziwi Ciebie fakt, że upływ czasu to WEDŁUG MNIE błogosławieństwo. To dar, który otwiera oczy na pewne kluczowe i oczywiste wydawałoby się kwestie. Kwestie, które stawały się dla mnie oczywistymi dopiero wraz z biegiem lat, jak przykładowo wniosek, że jestem wystarczająca, a jednocześnie wyjątkowa. Tym zaś, co uniemożliwiało ich dostrzeżenie był brak życiowego doświadczenia oraz odpowiedniej perspektywy. Toteż wraz z ich pojawieniem się, na pytanie, czy chciałabym wrócić do lat młodości, odpowiedziałabym negatywnie. Owszem, miała ona swoje uroki. Jednak zdecydowanie ponad nie wybieram patrzenie życzliwym okiem na samą siebie, pełną akceptacji zgodę na bycie sobą. Nie mówiąc już o zauważeniu własnej atrakcyjności pomimo większych czy mniejszych mankamentów. Podobnie jak uczestniczki badania naukowego, przeprowadzonego przez Uniwersytet Łódzki zdaję już sobie sprawę, że składają się na nią nie tylko wygląd zewnętrzny, ale i pewność siebie, otwartość, jak i towarzyskość. Czyż może być lepszy prezent ofiarowany samej sobie?

Związek dwojga ludzi a upływ czasu

Początki związku… Te motyle w brzuchu, ta niepewność, pierwsze spacery za rękę, pierwsze poważne deklaracje. Czas nieustannego zastanawiania się, co druga strona robi, czy o mnie myśli. Ale i czas dużego analizowania, czy to, co powiedziałam nie zostało źle odebrane, czy tym samym nie zraniłam uczuć partnera. To również długie godziny zastanawiania się nad sensem jego wypowiedzi albo wiadomości. Zwłaszcza, kiedy okresy bycia razem były rozdzielane rozłąką z uwagi na ówczesny charakter pracy męża. Nasz początek wiązał się również z ogromną próbą silnej woli i chęci bycia razem. Bywało bowiem tak, że nie widzieliśmy się średnio 4 miesiące. WEDŁUG MNIE szmat czasu jak na coś, co dopiero zakiełkowało.

Z rozrzewnieniem wspominam nasz związek z okresu powijaków, lecz podobnie jak z latami młodości niekoniecznie chciałabym wracać do tego etapu. Zdecydowanie bardziej wolę obecny stan, ten po niemal ośmiu latach małżeństwa i dwunastu bycia razem (Ile? Ile ja się pytam?!). Jak to się stało, że wytrwaliśmy przy swoim boku pomimo upływu czasu? WEDŁUG MNIE najlepiej wyjaśni to poniższy cytat:

Aby miłość trwała przez całe życie, trzeba ją pielęgnować starannie jak ogród.

Henry Bordeaux

Praca nad sobą i nad relacją jako taką dają wymierne owoce. Owoce w postaci związku dojrzałego (nawiasem mówiąc pisałam o tym również w innym wpisie), w którym nie ma potrzeby codziennego zapewniania o dozgonnej miłości. Bo my już wiemy, czujemy, widzimy, że tak właśnie jest. Nie boimy się dzielić ze sobą naszymi przemyśleniami. Nie mamy potrzeby kontrolowania każdego kroku drugiej strony, bo wraz z biegiem wspólnych dni i lat nabraliśmy do siebie pełnego zaufania. Teraz stojąc ramię w ramię ze spokojem i ufnością patrzymy we wspólną przyszłość, kreując bliższe i dalsze plany.

Kiedy te dzieci tak szybko urosły?

Jak brzmi czołowy żart, przewijający się w rodzicielskich rozmowach? Że my wciąż jesteśmy piękni i młodzi, a upływ czasu widać jedynie po tym, jak dzieci rosną. A odkładając żarty na bok – to najbardziej na nie patrząc, można WEDŁUG MNIE dostrzec mijające dni, tygodnie i lata. Bardzo dobrze ukazuje ten proces poniższa grafika, na którą swego czasu natrafiłam na stronie demotywatory.pl, a którą zamieszczam poniżej:

upływ czasu

Wracając do rzeczy, to jak szybko dzieci dorastają, przechodzi wszelkie pojęcie. Ten rok dobitnie mi to uświadomił. W czerwcu starsza córka kończyła przedszkole (o czym wiesz zapewne, jeśli odwiedzasz mojego Instagrama, jako że poświęciłam temu stosowne miejsce). A na początku tego tygodnia po raz pierwszy przekroczyła próg szkoły podstawowej. Dwa wydarzenia, które nastroiły mnie niezwykle refleksyjnie. Nie mówiąc już o kompletowaniu wyprawki, podczas zakupu której autentycznie myślałam, że się popłaczę. Bo ja przecież wciąż w pamięci mam obrazy z początków naszej wspólnej przygody. Pierwsze dni po powrocie ze szpitala, pierwsze dylematy, czy wszystko robię tak jak na matkę z prawdziwego zdarzenia przystało. Czas mija, obie córki każdego dnia są coraz starsze. Jedne kwestie odeszły w niepamięć i absolutnie za nimi nie tęsknię, z innymi dopiero przyjdzie się zmierzyć. Akceptuję ten fakt, przyglądam się z boku temu, na jakie mądre młode osoby dziewczyny wyrastają. I po cichu liczę na to, że jednej rzeczy upływ czasu nie będzie w stanie zmienić. A mianowicie takiej, że zawsze będą chciały wrócić do rodzinnego gniazda, choć na chwilę. I że w obliczu sukcesów czy porażek podzielą się nimi ze mną i mężem. Nie dlatego, że wypada, ale ze szczerej chęci.

GARŚĆ FAKTÓW

Link do całości badań, o których wspominałam na początku, zostawiam tu. Warto się z nim zapoznać, aby przekonać się, jak zmienia się spojrzenie na siebie wraz z większym bagażem lat i doświadczeń.

Ostatnie

randka z mężem koncert
być kobietą

RANDKA Z MĘŻEM – WARTOŚCIOWY CZAS WE DWOJE

Randka z mężem czy szerzej, drugą połówką wydaje się być czymś banalnie prostym. W końcu na początkowym etapie związek składa się jedynie z randek, co więc w tym trudnego? Wyzwania pojawiają się jednak w tak zwanym międzyczasie, kiedy wraz z relacją gromadzimy coraz większy bagaż.

kobiety nie chcą mieć dzieci - dlaczego?
być kobietą

DLACZEGO KOBIETY NIE CHCĄ MIEĆ DZIECI?

Kobiety nie chcą mieć dzieci… A to egoistki! Jeszcze pożałują, bo kto im poda szklankę wody na starość? Wielokrotnie miałam okazję czytać podobnego typu nienawistne komentarze. Szkoda tylko, że osoby, które z taką łatwością nimi szafują, nie przeznaczą równie dużo energii na poznanie przyczyn. A tych może być sporo.