„Dobrze jest ją mieć w każdej chwili życia koło siebie, dookoła siebie, gdzieś na horyzoncie”. Dająca poczucie bezpieczeństwa i przynosząca spokój. Służąca dobrą radą, kiedy się ją o to poprosi. Niezłomna duchem i ciałem. Dzisiejsza solenizantka – moja mama.
Mama – wielka obecna
Jako mama – zawsze była (o swoim domu rodzinnym pisałam więcej w innym wpisie). A wraz z nią pojawiało się poczucie bezpieczeństwa i spokój. Kiedy zbytnio przedłużała się jej nieobecność, wsłuchiwałam się w odgłosy na klatce… Hałas jadącej windy, dźwięk otwieranych piętro wyżej drzwi, aż wreszcie ten wyczekiwany stukot obcasów. Bo obcasy musiały być, zawsze – latem dodawały elegancji, zimą zaś pozwalały „zakotwiczyć się” w śniegu. Kiedy znikała z pola widzenia, nie kończyło się to dobrze. Efektem tego bowiem był płacz, którego nie sposób było ukoić do momentu, kiedy nie stanęła ponownie w drzwiach. Tęsknota za nią rodziła ewentualnie konieczność odbywania jednego dnia kursów PKSem pomiędzy wioską mojej babci a miastem, w którym mieszkaliśmy z rodzicami.
W trudnych czasach poprzedniego systemu osiągała szczyty przedsiębiorczości, zapełniając moją dziecięcą biblioteczkę licealnymi lekturami i słownikami, które miały największe wzięcie u pani polonistki, a które oczywiście nie były dostępne w miejskich czy szkolnych bibliotekach. Słuchała swojej intuicji i kiedy mało mówiło się na temat znaczenia muzyki w rozwoju dziecka (o czym z kolei więcej było we wpisie poświęconemu tematowi muzykowania jako sposobowi na wartościowy czas z dziećmi), ja miałam zestaw instrumentów i płyt gramofonowych. W komplecie z kręcącymi się spódnicami, które późnymi nocami powstawały na maszynie do szycia w pokoju obok. Wznosiła się na wyżyny kreatywności i cierpliwości, kiedy tłumaczyła mi ułamki zwykłe na ćwiartkach jabłka. Bo przecież kto słyszał o korepetycjach 30 lat temu…
Dojrzałe relacje
Jako kobieta – jest na wyciągnięcie ręki. Zawsze, bo nie przychodzi mi do głowy sytuacja, w której nie mogłam na nią liczyć. W momentach, w których zaczynam w siebie wątpić, które stawiają mnie pod ścianą, ona dodaje otuchy tą swoją niezłomną wiarą w moje możliwości. Dba również o moją wieczną młodość i gdy wpadałam na pomysł ponownego pójścia do szkoły, ona mi przybijała piątkę i zajmowała się w zajęte weekendy starszą córką. Choć nie mieszkamy w jednym mieście, mamy częsty kontakt. Dzięki temu wie o tych ważniejszych i mniej ważnych wydarzeniach. A że ostatnimi czasy przez wszystkie przypadki mogę odmienić różnego rodzaju choroby, to i ona odmienia razem ze mną. Razem ze mną wywraca też na nie oczami, bo ile można… Kiedy z kolei życie stawia mnie na rozdrożu, służy dobrą radą. Chyba że o radę nie proszę, to po prostu słucha. Tylko tyle i aż tyle! Czegóż chcieć więcej…
Dziś swoje urodziny obchodzi moja mama. Maria, Maryla, Mania Mania. WEDŁUG MNIE kobieta niezłomna ciałem i duchem. Osoba, której zawdzięczam bardzo dużo, z którą łączy mnie niezwykle silna więź, którą…
(…) dobrze jest mieć w każdej chwili życia koło siebie, dookoła siebie, gdzieś na horyzoncie.
Melchior Wańkowicz
Oby tych chwil jej obecności obok mnie i dziewczyn było jak najwięcej! I choć może zabrzmi to egoistycznie, życzenia 100 lat nie są jedynymi, które chciałabym w tym miejscu złożyć. Ponieważ pragnę życzyć także i sobie tego, abym w przyszłości miała ze swoimi córkami podobny kontakt do tego, jaki z nią mam obecnie. Kontakt oparty na dojrzałej relacji dorosłych kobiet, które nie muszą ze sobą rozmawiać codziennie, aby wiedzieć, że mogą na sobie polegać. Że choćby się waliło i paliło, są pewne ramiona, które zawsze czekają na to, aby przytulić.