Kobiety nie chcą mieć dzieci… A to egoistki! Jeszcze pożałują, bo kto im poda szklankę wody na starość? Wielokrotnie miałam okazję czytać podobnego typu nienawistne komentarze. Szkoda tylko, że osoby, które z taką łatwością nimi szafują, nie przeznaczą równie dużo energii na poznanie przyczyn. A tych może być sporo.
Kobiety nie chcą mieć dzieci… A może nie mogą?
Jakże łatwo jest szafować nienawistnymi komentarzami i uwagami. Widzieć świat jedynie w czarnych i białych kolorach, zupełnie nie dostrzegając szarości istniejących pomiędzy. Kobieta, która nie ma obok siebie choćby jednego dziecka jest egoistką, przede wszystkim ceni sobie wygodę. Przecież to oczywiste! Czyżby?! A wystarczyłoby porozmawiać z lekarzem ginekologiem, żeby dowiedzieć się, jak wiele par boryka się z problemem niepłodności. Niepłodności, która z jednej strony może być warunkowana genetycznie. A z drugiej – środowiskowo. Tempo życia, jakie wielu ludzi prowadzi, wszechobecny stres związany z wymagającą pracą, kiepskie jedzenie nie pozostają bez wpływu.
Odmienną kwestią jest fakt niemożności zajścia w kolejną ciążę w przypadku wcześniejszego poronienia. Często jest tak, że z pozoru wszystko wydaje się być w porządku – organizm kobiety zdążył się zregenerować, wyniki są bez zarzutu, odpowiednia suplementacja przed została wdrożona, a jednak nie wychodzi… Nieprzepracowana strata oraz lęk przed kolejną utratą dziecka mogą przekreślić wizję rodziny, w której na niedzielnym spacerze, obok mamy i taty, dokazuje synek lub córeczka.
Brak dzieci to przejaw egoizmu kobiet?
Czy da się wychować dzieci we dwójkę? Jak najbardziej, ale jest to bardzo trudne i wymaga wielu wyrzeczeń i poświęceń. Oraz podjęcia decyzji, które na celu mają przede wszystkim potrzeby dzieci, a nie swoje własne. I żeby była jasność: bynajmniej nie mam pretensji do kogokolwiek, że jesteśmy z mężem w tym co do zasady we dwójkę, bo taka była nasza decyzja odnośnie wyboru miejsca zamieszkania. Poza tym w naszym przypadku dziadkowie są albo aktywni zawodowo, albo mają swoje zobowiązania. Wspominałam już z resztą o tym wielokrotnie, sprawa jest jasna.
Tym natomiast, czego wielu zwolenników teorii o egoizmie kobiet zdaje się nie dostrzegać jest fakt, że takich rodzin jak moja jest dużo. Takich, które mieszkają w zupełnie innym mieście niż reszta rodziny. A tym samym na codzienne wsparcie z ich strony nie mogą fizycznie liczyć. Dlatego wiele par zastanowi się kilkukrotnie, czy zdecydują się na dzieci. Zwłaszcza par świadomych, którym nieobcy jest pogląd głoszony przez liczne grono ekspertów – w dziejach ludzkości model wychowania 2+2 jest odstępstwem od normy. W zamyśle wychowanie było rozłożone na całe plemiona, a przynajmniej na członków wielopokoleniowej rodziny.
Kobiety nie chcą mieć dzieci… A co z zewnętrznym wsparciem?
To tyle jeśli brać pod uwagę najbliższe otoczenie. A co ze wsparciem instytucjonalnym? Tu WEDŁUG MNIE jest jeszcze „lepiej”. Zaczynając od oddziałów szpitalnych, gdzie kobieta częstokroć traktowana jest jak przedmiot. Z której prawami czy potrzebami w jakimkolwiek stopniu nie trzeba się liczyć. Ja na szczęście tego nie doświadczyłam, jednak z pierwszej ręki znam historie, które niekiedy mrożą krew w żyłach. Które jednocześnie są żywym dowodem na znieczulicę oraz brak kompetencji personelu. I oczywiście nie można generalizować, ale z drugiej strony nie są specjalnie odosobnione przypadki, w których jedynie cudownym zrządzeniem losu ani mamie, ani dziecku nie stała się krzywda, a cała historia miała pozytywne zakończenie.
Poprzez finansowe wsparcie ze strony państwa ze sztandarowym 800+. Problem jest tylko taki, że to wsparcie na niewiele wystarcza, zwłaszcza w obecnych czasach, kiedy wyjście do sklepu wczoraj a dziś może być o wiele droższe. Zdaję sobie sprawę, że to mało popularne podejście do tematu, ale posiadanie dzieci to nieustanne koszty. Ubranie, wyżywienie, zajęcia dodatkowe, zapewnienie aktywności w czasie dłuższego wolnego jak wakacje.
Kończąc na żłobkach i przedszkolach. Fakty są takie, że dostanie się dziecka do żłobka publicznego graniczy z cudem. Nawet jeżeli podanie zaniesie się zaraz po jego urodzeniu. My tak zrobiliśmy i starsza córka dostała miejsce na swoje trzecie urodziny… Z przedszkolami wcale nie jest lepiej. Jeśli nie tworzy się rodziny wielodzietnej (w której skład wchodzi przynajmniej trójka dzieci), nie ma w niej osoby z niepełnosprawnościami, nie jest się samotnym rodzicem, to nie ma się szansy uzyskać dodatkowych punktów. A to one najczęściej przesądzają o przyjęciu do przedszkola. Tak przynajmniej jest w Szczecinie. Pozostaje więc albo wynająć nianię, albo zdecydować się na prywatną placówkę. W obu przypadkach wspomniane wcześniej wsparcie państwa nie wystarczy na pokrycie kosztów, często nawet w połowie.
Kobiety nie chcą mieć dzieci? I dobrze!
Na koniec zostawiłam kontrowersyjną wisienkę na torcie. WEDŁUG MNIE to dobrze i to w porządku, że nie wszystkie kobiety chcą mieć dzieci. Podobnie jak dobrze i w porządku jest lubić lody pistacjowe, a nie przepadać za czekoladowymi albo być fanem muzyki klasycznej, a nie rocka. To jest bardzo dobrze i w porządku, że wiele kobiet jest na tyle świadomych oraz zna swoje potrzeby, że słucha przede wszystkim siebie, a nie doradców i życzliwych. Potrafi uczciwie przed sobą przyznać, że macierzyństwo nie jest spełnieniem ich życiowych marzeń. Jest nim natomiast podążanie wybraną przez siebie drogą. Z pełną świadomością, że jak będą potrzebowały szklankę wody, której brakiem na starość tak straszą wywołani wyżej do tablicy życzliwi, to sobie po nią pójdą. Albo stać je będzie na panią do pomocy, która im ją przyniesie.
Wiedzą też doskonale, że prawdziwym egoizmem jest oczekiwanie, że cały świat będzie funkcjonował zgodnie z jedną, określoną postawą, prokreacyjną najlepiej. A wszelkie odmienne poglądy zostaną zduszone nomen omen w zarodku.
GARŚĆ FAKTÓW
Jeśli zaciekawiła ciebie tematyka bezdzietności, to polecam zapoznanie się z komunikatem CBOSu. Wnioski z niego płynące nie powinny być dla nikogo zaskoczeniem: coraz mniej kobiet ma w planach posiadanie dzieci. Co więcej, średnia wieku, w którym zapada decyzja o potomstwie, z roku na rok systematycznie się przesuwa.