Początek nowego roku jest dobrym momentem na pochylenie się nad minionymi dwunastoma miesiącami. A ponieważ poprzednie 365 dni tak bardzo się różniło od pozostałych, to także to podsumowanie roku będzie inne niż wszystkie…
Przygotowując się do tego wpisu próbowałam przywołać w pamięci swoje świadome lata. Najpierw te, w których główną rolę odgrywała nauka, potem stricte dorosłe, zawodowe. Jaki miałam w tym cel? Starałam się odpowiedzieć sobie na jedno zasadnicze pytanie: czy był drugi taki rok? Podobny do 2023… Z pewnością wiele lat nosiło znamiona wyjątkowości. Zupełnie pomijając w tym miejscu sferę prywatną, rok, w którym poszłam na studia zdecydowanie się do tego grona zalicza. Podobnie jak i ten, w którym znalazłam swoją pierwszą pracę. A także ten, w którym porzuciłam szczytne uniwersyteckie idee i zajęłam się czymś zupełnie innym, co finalnie okazało się być jedną z lepszych decyzji. Jednak 2023 był WEDŁUG MNIE pod każdym względem inny. Skoro tak, to podsumowanie roku czas zacząć.
Podsumowanie roku – czas trudnych decyzji
Minione dwanaście miesięcy obfitowało w trudne decyzje. Często takie, które jeszcze parę lat temu wydawały się niemożliwe do podjęcia. A jednak – zdobyte wcześniej doświadczenie, głowa na karku i wpierające osoby z otoczenia podpowiadały, co uczynić należy:
Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Wierz mi, (…), żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania.
Andrzej Sapkowski
Pisząc to podsumowanie roku muszę być jednak z tobą szczera – nawet mając takie zaplecze, niektóre ze wspomnianych decyzji wymagały ode mnie nie lada odwagi. Głównie z tego względu, że sama przed sobą musiałam się przyznać do błędu. Do podążenia niewłaściwą ścieżką oraz zaufania ludziom, którzy na moje zaufanie nie zasługiwali. A to jest WEDŁUG MNIE piekielnie trudne. Na krótszą metę łatwiej jest bowiem żyć w ułudzie albo narzekać na pewien stan rzeczy, a jednocześnie nic z tym faktem nie robić. Na krótszą może i tak… Jednak ja na poprzedni rok miałam jedno podstawowe założenie – przekonać się, które rzeczy sprawdzają się w moim przypadku, a pozostałym uprzejmie podziękować. Niemal jak przy odnawianiu mieszkania. Zmiana koloru ścian może skutkować tym, że nie wszystkie dodatki będą dobrze wyglądały w zmienionym otoczeniu. Tym samym z części warto zrezygnować i dać miejsce nowym. Ewentualnie pójść w minimalizm.
Roczny bilans – nabyte umiejętności
Od zawsze lubiłam się uczyć. Babcia wróżyła mi nawet karierę naukowca, bo ilość czasu, jaki spędzałam nad książkami był imponujący. I to nie tylko dla kogoś, kto swoją edukację zakończył na wiejskiej szkole podstawowej z opanowaniem umiejętności czytania, pisania i liczenia. Ja po prostu tak miałam – lubiłam się uczyć, bo lubiłam wiedzieć. Potem na świecie pojawiły się dziewczyny, a wraz z nimi czas innych priorytetów. Nie było przestrzeni na dłuższe pochylenie się nad bardziej skomplikowanymi zagadnieniami. Bardziej z doskoku starałam się dostarczać swojemu mózgowi nowych informacji czy wyzwań.
W 2023 roku powiało nowym… Po części dlatego, że wreszcie córki przestały mnie potrzebować 24/7, znalazły wspólny język i coraz lepiej dogadują się między sobą. To natomiast spowodowało, że zaczęłam dysponować pewną pulą wolnych przebiegów. Idealnie na rozpoczęcie przygody na własny rachunek. Na dodatek w zupełnie nowej dla mnie dziedzinie. Takiej, w której praktycznie wszystkiego musiałam się nauczyć od zera. A także takiej, w której zewsząd pojawiał się specjalista, często przeczący wszystkim pozostałym. To było… ciekawe doświadczenie. I pomimo że finalnie nic z niego nie wyszło, otworzyło mi ono oczy na dziedzinę, która okazała się być strzałem w dziesiątkę. Bynajmniej nie oznaczało to końca nauki. Wręcz przeciwnie – ilość zagadnień, które wymagają uwagi jest w tym przypadku ogromna. Stąd też kończąc jeden kurs, od razu szukam sobie kolejnego. Chcąc być na bieżąco, nieustannie poszukuję nowych informacji. Dobrze, że lubię się uczyć!
Podsumowanie roku – dwanaście miesięcy odkrywania siebie
Tę dwunastomiesięczną podróż mogłabym określić mianem nigdy nie mów nigdy. Dlaczego, zapytasz może? Dlatego, że nawet ja sama jestem zaskoczona tym, co w sobie odkryłam. Niekiedy czułam się niemal jak James Cook w trakcie swoich wypraw dookoła świata.
Przede wszystkim nigdy bym nie przypuszczała, że posiadam w sobie tak ogromne pokłady zaciętości w dążeniu do obranego celu. Celu, w którym widzę sens i potencjał na przyszłość. Mimo że wiąże się to często z wchodzeniem w role, z którymi teraz już się oswoiłam, ale które w początkowej fazie były dla mnie przerażające wręcz. Mam na myśli chociażby cykl Moja Prawda, poświęcony różnorakim przemyśleniom (jeśli nie wiesz jeszcze o czym mowa, odsyłam cię do ostatnio opublikowanej części; swoją drogą znajdziesz ją również na moim kanale na YouTubie). Cykl nagrywanych własnoręcznie filmików, w których główna akcja skupia się na mojej osobie. Jeśli napiszę ci, że do tej pory stałam po drugiej stronie ekranu czy kamery, to zrozumiesz, o czym mowa.
Tym, co również stało się dla mnie jasne na przestrzeni minionych miesięcy jest to, że nie ma rzeczy, z którymi bym sobie nie poradziła. Oczywistym jest, że na początku dużo można zarzucić moim działaniom. Jest mnóstwo niewiadomych, które zdecydowanie przeważają nad odpowiedziami. Zwłaszcza, jeżeli do wszystkiego dochodzi się na własną rękę. Przychodzą chwile zwątpienia, nie oszukujmy się. Jednak właśnie wtedy przypomina mi się historia związana z nadaniem mi takiego, a nie innego imienia. Historia, w której moja ciocia zaproponowała je sugerując, że kobiety je noszące, a które zna, cechuje zaradność oraz ogarnięcie życiowe. Śmieszne? Godne prychnięcia na podobnego typu zabobony? Ale z drugiej strony… WEDŁUG MNIE nie sposób nie doszukać się pewnych prawidłowości i podobieństwa, ewidentnie. Bo biorąc pod uwagę moje dotychczasowe poczynania, wykraczające już poza ostatni rok, tak właśnie było. Prędzej czy później z trudnych życiowych sytuacji wychodziłam obronną ręką.
Jeszcze kilka słów na koniec…
Możesz stwierdzić, że to wszystko, co napisałam powyżej, jest zupełnie nieadekwatne do twojej sytuacji… I przyznam ci rację. Nie mając wiedzy, jak sprawy wyglądają od podszewki, jak wygląda twoja rzeczywistość, daleka jestem od głoszenia uniwersalnych prawd. Natomiast, jeśli właśnie stoisz przed wyborem, przed jakim ja sama stałam rok temu; zastanawiasz się, czy zdecydować się na ten konkretny krok, to moja podpowiedź jest jedna – WEDŁUG MNIE jak najbardziej! Bo patrząc z perspektywy czasu wiem, że było warto. Odwagi i wiary w siebie!